Poznań - Edynburg dzień I
Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem. Mimo wszystko nie bałam się - wszak częściej zdarzają się wypadki samochodowe niż samolotowe. Już rano trzeba było wstać, aby na czas dotrzeć na lotnisko w Poznaniu, skąd miałam bezpośredni lot do Edynburga. Najśmieszniejsze jest to, że czas jazdy a czas lotu jest podobny, o ile nawet czas lotu nie był krótszy. Po dotarciu czekała mnie pierwsza w życiu odprawa. Choć wiedziałam, że przecież niczego nie przewożę ani nic i tak czułam lekki strach.
Na lotnisku w Poznaniu |
Po lądowaniu okazało się - co jest charakterystyczne dla tego klimatu - że siąpi deszcz. Na szczęście szybko znaleźliśmy taksówkę i już byliśmy w domu.
Następne godziny upłynęły mi na jedzeniu (ciepłe ciasto z lodami mmm...pychota!) i na odpoczywaniu po podróży. Gdy już nie mogłam usiedzieć na miejscu wyruszyłam na pierwsze zapoznanie się z miastem. Tym razem obraliśmy kierunek na zatokę. Najpierw przejechaliśmy kawałek dwoma autobusami, a potem czekał nas jeszcze krótki spacerek. Droga ciągnęła się m.in. wzdłuż pola golfowego. Postanowiłam przejść na drugą stronę z obawy oberwania piłeczką, która nie jest jak mi się wcześniej wydawało zbyt lekka.
Chociaż niebo było zachmurzone, widoki i tak mnie zachwyciły. Zobaczyłam także muszle, które do tej pory mogłam kupić w sklepie, a tu leżały sobie wyrzucone przez wodę, gotowe do zbierania! Pięknie jest, w pierwszym dniu za wiele się nie wydarzyło, za to dzisiaj już trochę więcej, ale o tym w kolejnym poście.
To moja pierwsza większa wyprawa. Do tej pory byłam tylko na wycieczce klasowej w Dreznie i w Pradze oraz no wiadomo nad morzem polskim. Mam nadzieję, że to nie ostatnia taka podróż. Niezmiernie cieszę się z tego, że tu jestem i mogę odkrywać miejsca, które do tej pory znałam tylko z opowiadań czy filmów. Architektura jest tu przepiękna i na pewno będzie mi brakowało takich widoków po powrocie do Polski. Dziękuję Bogu za tą możliwość oraz wszystkim osobom, które się do tego przyczyniły.
Pozdrowienia i do przeczytania! :):)